Łzy - "Nie czekaj na jutro" (2003)

 

Rok 2003, to czas, gdy gwiazda Łez błyszczała najjaśniej; grupa miała za sobą trzy bardzo dobre płyty - z czego dwie poprzednie przyczyniły się do popularności zespołu na skalę ogólnopolską. W tamtym czasie cała Polska nuciła takie przeboje, jak: „Narcyz się nazywam”, „Ja nie lubię nikogo”, czy – chyba najsłynniejszy hit tej grupy – „Agnieszka już dawno…” (obowiązkowy numer podczas szkolnych dyskotek).

Nie trudno się domyślić, że kolejna płyta była nie lada wyzwaniem; fani czekali na więcej, ale czy udało się sprostać wymaganiom publiczności, która czekała na kolejne przeboje tej śląskiej grupy? Jak czas pokazał, muzycy nie zawiedli pokładanych w nich nadziei. Co więcej, wydali na świat kolejny… czy ja napisałam wyżej, że „Agnieszka już dawno…” to najsłynniejszy przebój tego zespołu? Mój błąd. ;) Może i tak było, ale do wspomnianego już roku 2003. Bo właśnie w tym roku światło dzienne ujrzała płyta „Nie czekaj na jutro” (ta ze słynnym zegarem na okładce), z której to pochodzi równie słynny utwór „Oczy szeroko zamknięte”. Ale o nim później.

Na „Nie czekaj na jutro” składa się dwanaście premierowych utworów; w 2004 ukazała się reedycja płyty, która zawierała jeden dodatkowy utwór pod tytułem „Julia, tak na imię mam” – singiel numer trzy (odnoszę wrażenie, że grupa lubuje się w nadawaniu swoim utworom imiennych tytułów. Spójrzmy chociażby na wspomnianą już „Agnieszkę…”, utwory „Anastazja, jestem”, czy „Anka, ot tak”). Warto wspomnieć, że z „Julią” Łzy przystąpiły do Krajowych Eliminacji do Konkursu Piosenki Eurowizji 2004. Co ciekawe, grupa zajęła II miejsce (54 652 głosy), w efekcie zaszczytne I miejsce zdobył zespół Pawła Ruraka-Sokala, Blue Cafe z piosenką „Love Song” (57 125 głosy). Nawiasem dodam, że mój egzemplarz nie posiada dodatkowego utworu.


 

 Warstwa tekstowa na „Nie czekaj na jutro” nie uległa zmianie;  w dalszym ciągu w twórczości Łez dominują tematy uczuć, szczególnie miłości. Spójrzmy chociażby na utwór otwierający album, „Dla miłości, warto”; wbrew tytułowi, wydźwięk utworu nie nastraja optymistycznie.

Ale pozostańmy jeszcze na chwilę przy tym utworze. Dlaczego? „Dla miłości…” jest najlepszym przykładem na to, że w muzyce Łez coś się zmieniło. Artyści postanowili dodać do swej twórczości coś nowego; na otwarcie albumu słyszymy dźwięki… orkiestry, zaś po niej następują charakterystyczne dźwięki bijącego zegara (okładka!). Nie znaczy to jednak, że muzycy porzucili gitary na rzecz orkiestry – chwilę później rozbrzmiewają dobrze znane dźwięki gitar. Trzeba jednak przyznać, że na czwartym albumie artyści rozbudowali swoje brzmienie, ponieważ pierwszy utwór na płycie wcale nie jest wyjątkiem pod tym względem. Osobiście jest to jeden z moich ulubionych utworów tej grupy, z pewnością dojrzalszy na tle poprzednich dokonań zespołu. Początek owiany aurą tajemnicy, powiedziałabym nawet, że gdzieś tam przebija się groza. To są Łzy, jakich do tej pory nie znano. 

 

„Oczy szeroko zamknięte” (singiel numer jeden), jak wspomniałam wcześniej, jest to jeden z najsłynniejszych przebojów grupy, a pod względem muzycznym nowe oblicze zespołu; słyszymy tutaj smyczki, za które odpowiada Michał Jelonek (znany ze współpracy m.in. z zespołem Ankh, Hunter oraz solowych dokonań). 

Ależ to był hit! W momencie, gdy piosenka miała swoją premierę, byłam jedenastoletnią dziewczynką. Słyszałam ją dosłownie wszędzie! I muszę dodać, że nie jest to jeden ze słabszych utworów, ale dzięki machinie promocyjnej wylansowany na przebój. Nie. To naprawdę dobry kawałek. Mogłabym napisać, że to między innymi dzięki Ani Wyszkoni, obecnie byłej już wokalistce grupy, ta piosenka jest tak dobra, bo przecież emocje, które słyszymy w jej wykonaniu są wręcz namacalne, ale to stwierdzenie nie byłoby do końca prawdziwe. Nie, ponieważ uważam, że Wyszkoni w każdy utwór „wkłada” emocje, „śpiewa” bardziej sercem. I poza charakterystyczną barwą głosu, która już na zawsze będzie kojarzyła mi się z piosenkami Łez (za solowymi dokonaniami tej artystki nie przepadam), właśnie te emocje w niej uwielbiam. A dla mnie jest to kluczowa kwestia, jeśli chodzi o artystów, piosenkarzy, aktorów, czy… pisarzy. Emocje. One muszą się pojawić, bez tego twórczość nie jest warta uwagi. Bo chyba przede wszystkim o to w tym właśnie chodzi, prawda?

Wracając do pierwszego singla; niech dowodem na to, że to naprawdę wielki hit będzie fakt, że w 2004 roku utwór zdobył Superjedynkę w kategorii Przebój Roku, Mikrofon Popcornu (pamiętacie ten miesięcznik? Ja zbierałam. ;) Obecnie próżno szukać go na rynku; w 2012 roku ukazał się ostatni numer) oraz Nagrodę Publiczności podczas XL Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu.

 

„Trochę wspomnień, tamtych dni” to singiel numer cztery (jako samodzielny utwór wydany już w roku 2004) i jeden z kolejnych przebojów grupy. Bardzo lubię ten utwór. Tutaj znów możemy usłyszeć to „nowe” oblicze grupy; w kompozycji znaczną rolę odgrywają smyczki.

 


„Anka, ot tak” – piosenka wylądowała na singlu numer dwa – kojarzy mi się przede wszystkim z bardzo sympatycznym teledyskiem – pamiętacie ten animowany teledysk, a w roli niedoszłej panny młodej uroczą żabkę? :) Ten klip, chyba nawet bardziej niż sam utwór, kojarzy mi się z tamtymi beztroskimi czasami dzieciństwa. 


 

„Tak niewiele” nie zdobył większej popularności, akurat w przypadku Łez pewnie przede wszystkim dlatego, że nie zdobył tej zaszczytnej funkcji, jaką jest singiel. I w tym miejscu, nawet jeśli nie jest się zwolennikiem muzyki zespołu, trzeba przyznać, że każdy utwór, który wylądował na singlu (mowa o czasach największej popularności zespołu) okazywał się mniej lub bardziej rozpoznawalny. A ja pójdę jeszcze dalej; moim zdaniem większość piosenek grupy z początku lat dwutysięcznych z powodzeniem funkcjonowałyby jako samodzielne utwory.

Ale wróćmy do omawianego utworu, bardziej znanego już fanom grupy, a szkoda, ponieważ opowiada o istotnych sprawach. Traktuje o wspomnieniach, o minionych dniach, o beztrosce. A na koniec grupa dochodzi do smutnego (acz prawdziwego, niestety) wniosku:

A teraz tylko gonitwa za szmalem
I nieprzespane noce w obawie o jutro
Ile jesteś wart od życia dostaniesz
Niepotrzebny bagaż zmartwień oraz smutków
Czasem warto zostawić to wszystko
Leżeć na ulicy, wpatrywać się w niebo
Wspominać dni, gdy było się wariatem
Nawet mądrzy ludzie robią czasem coś głupiego
Robią coś głupiego, coś głupiego czasem...”.

A sama końcówka utworu? Podpisuję się pod nią rękami i nogami. ;)

„Jak cukierek”! Ten utwór jest po prostu… słodki. ;) Słodki jak tytułowy cukierek, fajny, przyjemny popowy numer. Jak większość utworów Łez, traktujący o miłości. Przy tym numerze nie sposób się nie uśmiechnąć.

Nie widzę większego sensu w opisywaniu większości utworów, ponieważ przy każdym z nich musiałabym używać samych pozytywnych przymiotników. „Serce z kamienia”, „Twoja, ot tak”, „Słodkie winogrona” i powyższe z pewnością należą do moich ulubionych. Reszta naprawdę niewiele im ustępuje. „Nie czekaj na jutro” jest moim ulubionym krążkiem grupy. Bardzo przyjemne, popowo-rockowe dzieło z domieszką takich instrumentów jak chociażby smyczki i wiolonczela. I choć na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że to nie jest dobre połączenie, nic bardziej mylnego! Zaraz po bestsellerowym „W związku z samotnością”, to właśnie „Nie czekaj na jutro” plasuje się na drugim miejscu, jeśli chodzi o najlepszą sprzedaż dokonań tej śląskiej grupy. Pod koniec 2003 roku (album ukazał się na początku czerwca tego samego roku) dzieło osiągnęło status platynowej płyty.

Lista utworów:

1. Dla miłości, warto

2. Trochę  wspomnień, tamtych dni

3. Anka, ot tak

4. Czasami, ot tak

5. Tańcz, zaprosili cię na bal

6. Serce z kamienia

7. Słodkie winogrona

8. Oczy szeroko zamknięte

9. Twoja, ot tak

10. Ostatni na dobranoc

11. Jak cukierek

12. Tak niewiele

13. Julia, tak na imię mam (bonus, reedycja)

Skład:

- Anna Wyszkoni - wokal

- Adam Konkol - gitara

- Rafał Trzaskalik - gitara

- Adrian Wieczorek - klawisze

- Arek Dzierżawa - bas

- Dawid Krzykała - perkusja

Ocena:

5/5

 

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magda Femme - "5000 myśli" (2001)

Alice In Chains - "Dirt" (1992)

Flapjack - "Ruthless Kick" (1994)